* zaatakował Alice błękitnym kryształem *
Ind: Przynajmniej teraz je kontroluję.
* przychodzi Meridian *
M: Co tu się dzieje? *patrzy na walczące smoki*

Ind: Spokojnie. To przyjaciel.
M: Kim jest ta smoczyca?
Ind: Nie wiem.

Ind: Skąd wiesz? Może na przykład ja jestem twoim przyjacielem.

Ins: Nie masz przyjaciół. Wątpię.
M: O co chodzi?
*ruszają do miasta*

Koło wejścia pojawiła się smoczyca.
Przez moment stała spoglądając na mur, bramę i budynki w tle.
Po chwili przyklękła i położyła łapę na ziemi, trzeba było odnowić ,,sieć'', kto wie, może się przyda ... Na palcach zalśniły kryształy lśniące metalicznym blaskiem, wślizgnęły się w ziemię.
Wstała, czuła, że nie wszystko, co zostało spalone, faktycznie przepadło, zostały resztki wokoło terenu i niektórych smokach ... tyle wystarczy.
Jednym ruchem wskoczyła na mur, jednocześnie rozwiewając się na wietrze na maleńki pył.
Czas znaleźć hotel.